Curry z mleczkiem kokosowym

To bardzo smaczne i proste w przygotowaniu curry na bazie mleczka kokosowego. Jest to "sos bazowy", a o dodatkach możemy zdecydować sami. W oryginalnym przepisie jest to pieczony bakłażan, ale równie dobrze pasują inne warzywa (kalafior, bataty, pasternak, marchewka) , ryby, krewetki lub pierś kurczaka. Porcja jest duża więc możemy podzielić sos na dwie części i użyć różnych dodatków. Ja tym razem użyłam kalafiora, pasternaka i batatów. 

DSC_1873.JPG

Curry z mleczkiem kokosowym

przepis modyfikowany, źródło: "Tender. Volume I", autor: Nigel Slater

2 łyżki masła kokosowego lub innego ulubionego tłuszczu

2 cebule, obrane i pokrojone w drobną kostkę

1 łyżeczka nasion ciemnej gorczycy (mustard seeds)

8 strączków zielonego kardamonu, ziarenka wyłuskane i zmiażdżone w moździerzu

2 łyżki ziaren kolendry, zmiażdżonych w moździerzu

4 ząbki czosnku, obrane i zmiażdżone

4 cm kawałek imbiru, obrany i starty na drobnej tarce

2 łyżeczki kurkumy

2 papryczki chilli, nacięte wzdłuż nożem

350 ml passaty pomidorowej

500 ml wywaru warzywnego (opcjonalnie można zastąpić ekologicznym rosołkiem warzywnym)

800 ml mleczka kokosowego

1 średni kalafior, podzielony na małe cząstki

2 pasternaki, obrane i pokrojone w dużą kostke (2 cm x 2 cm)

1 duży batat, obrany i pokrojony w dużą kostkę 

sól

opcjonalnie zielona kolendra, do posypania

Rozgrzewamy tłuszcz i szklimy cebulę na małym ogniu (około 10 minut), dodajemy ziarna gorczycy i smażymy przez 1 minutę. Następnie dodajemy kardamon, kolendrę, kurkumę, czosnek, imbir i papryczki, smażymy 1 minutę. Wlewamy passatę, doprowadzamy do wrzenia, dodajemy wywar warzywny i mleczko kokosowe. Mieszamy, solimy i gotujemy na małym ogniu. Po 15 minutach gotowania dodajemy warzywa i gotujemy kolejne 15 minut. Łączny czas gotowania sosu to 30 minut. W tym czasie sos powinien odparować i lekko zgęstnieć. 

W zależności od rodzaju dodatków jakich użyjemy, różny jest czas ich gotowania:

Curry z mleczkiem kokosowym i krewetkami.jpg
  • krewetki, dodajemy 3 min. przed końcem gotowania
  • ryby (pokrojone w kostkę), dodajemy 5 min. przed końcem gotowania
  • pierś drobiowa (pokrojona w kostkę), dodajemy 15 min. przed końcem gotowania
  • pieczony bakłażan (pokrojony w kostkę, polany oliwą i upieczony w piekarniku, około 30 min. w temperaturze 200° C), dodajemy 1 min. przed końcem gotowania

Curry podajemy z ryżem basmati ugotowanym na sypko.

Smacznego!

Domowa chałwa

Nie jestem wielką amatorką słodyczy, a ciasta mogłyby dla mnie nie istnieć. Są jednak dwa wyjątki: gorzka czekolada i chałwa. Czekolady w domu nie robię bo mieszkam w kraju, w którym alpejskie krowy produkują duuuużo mleka z którego robi się duuuużo pysznej czekolady. Jeśli chodzi o chałwę, to zawsze przeraża mnie ilość cukru, która w niej siedzi. Co prawda udało mi się ostatnio kupić w sklepie ze zdrową żywnością  chałwę na miodzie, ale tylko w wersji podstawowej, bez dodatków. Na szczęście okazało się, że całkiem dobrą chałwę można zrobić w domu. Niedawno w programie Dzień Dobry TVN pojawiła się Agnieszka Maciąg ze swoimi przepisami na zdrowe słodycze, a wśród nich zaprezentowała przepis na domową chałwę. Przepis oczywiście natychmiast wypróbowałam. 

DSC_1796.JPG

Domowa chałwa

300 g sezamu (ja użyłam niełuskanego - dlatego chałwa ma ciemny kolor)

8 łyżek jasnego, płynnego miodu, o neutralnym smaku

ulubione dodatki, np. prażone orzechy ( ja użyłam orzechów laskowych i włoskich), wanilia, kakao

Sezam prażymy na suchej patelni, na bardzo małym ogniu, często mieszając. Gdy zacznie pachnieć i nabierać złotego koloru to znaczy, że jest już gotowy. Uprażony sezam przesypujemy do innego naczynia i studzimy.

Ostudzony sezam bardzo dobrze mielimy w młynku do kawy.

Zmielony sezam mieszamy z miodem i wybranymi dodatkami, a następnie przekładamy do jakiegoś pojemnika i wkładamy do lodówki, aby masa stężała.  Bardzo dobrze sprawdzają się pojemniki silikonowe, łatwo z nich wyjąć gotową chałwę. Ja użyłam silikonowych pojemników do kostek lodu. Na tę porcję potrzebne będą dwa takie pojemniki (2 x 18 kostek). 

Smacznego!

DSC_1748.JPG

Przypominam, że sezam to doskonałe żródło wapnia!

Obok zdjęcie niełuskanego sezamu.

Batonik zamiast owsianki

Moje dzieci są bardzo oporne na owsiankę, a dodatkowo starsze (lat 7) nie zbliża się do mleka i jego wszelakich roślinnych zastępników. Jest problem ze zdrowymi śniadaniami, szczególnie w zimie, kiedy trzeba rozgrzać się przed wyjściem do szkoły. Wpadłam na pomysł, żeby im podać owsiankę w postaci batoników :-).  Zależało mi, żeby batoniki miały dużo żelaza i wapnia. Trafiłam na przepis Trufli, jest w nim popping z amarantusa (żelazo) i sezam (wapń). Wprowadziłam kilka zmian i dopasowałam przepis do upodobań kulinarnych moich dzieci :-). Eksperyment zakończył się wielkim sukcesem, zajadają aż miło patrzeć.

Batoniki można upiec w wersji wegańskiej. W tym celu zwykłe masło należy zastąpić olejem kokosowym nierafinowanym, a białko jajka ziarenkami chia namoczonymi w wodzie (1 łyżka ziarenek i 3 łyżki wody to ekwiwalent jednego białka)

DSC_1633.JPG

Batoniki z ziaren wielu

przepis modyfikowany, żródło : blog Trufli

DSC_1593.jpg

80 g masła lub masła kokosowego nierafinowanego, roztopionego i przestudzonego

80 g mąki orkiszowej, najlepiej razowej (ja użyłam typ 1050)

1 łyżeczka cynamonu

1 łyżeczka ekstraktu z wanilii lub suszonej i zmielonej wanilii

50 g poppingu z amarantusa

50 g płatków jaglanych lub jeszcze raz 50 g poppingu z amarantusa

50 g ziaren słonecznika lub orzechów laskowych, posiekanych

50 g migdałów, posiekanych

50 g sezamu (najlepiej niełuskanego)

50 g orzechów włoskich, posiekanych

50 g płatków owsianych

110 g jasnego syropu z agawy lub dobrej jakości miodu (nie przemysłowego) o neutralnym smaku

1 białko, ubite lub 1 łyżka ziaren chia wymieszanych z 3 łyżkami zimnej wody i pozostawionych na 3 minuty, do zgęstnienia

opcjonalnie garść ulubionych suszonych owoców jagodowych

Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 165- 170st. C

Wszystkie składniki dokładnie mieszamy w dużej misce. Przekładamy do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia (wymiary mojej blaszki : 24cm x 24cm) i bardzo mocno ugniatamy (np. dnem grubej szklanki lub tłuczkiem do mięsa). Jeśli masa nie będzie dobrze ubita to batoniki mogą się bardzo kruszyć przy krojeniu.

Pieczemy przez 25 - 30 minut, masa powinna nabrać złocistego koloru.

Po wyjęciu z piekarnika delikatnie zdejmujemy obręcz blaszki. Kroimy po ostudzeniu!

Przechowujemy szczelnie zamknięte w szklanym lub blaszanym pojemniku.

Nie wiem jak długo mogą poleżeć bo u nas znikają w ciągu 2 -3 dni :-)

Smacznego!

Pasta z czerwonej soczewicy

Czy wiecie co siedzi w paszteciku drobiowym - tanim, puszkowanym przysmaku do kanapek? Kilka lat temu postanowiłam to sprawdzić i od tamtej pory nie zbliżam się do tego "produktu spożywczego". A więc zawartość składników zwierzęcych w porywach dochodzi do 28%, a czystego mięsa 1,5%. Cała reszta to MOM (korpusy, szyje, ścięgna i chrząstki), wątroba, skóry drobiowe, wzmacniacze smaku i zapachu, białko sojowe i woda. Ponieważ mięso oddzielone mechanicznie bardzo szybko się psuje, to siedzi tam jeszcze sporo konserwantów. 

Tak się właśnie wyleczyłam z jedzenia wszelkich pasztetów i mazideł do kanapek produkowanych na skalę przemysłową. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Odkryłam pasztety warzywne, można je zapiekać w keksówce lub przygotować w formie pasty do kanapek. 

Na blogu u Liski znalazłam przepis na pasztet z soi. Ja natomiast polecam pastę z czerwonej soczewicy, łatwą i szybką w przygotowaniu, smaczną i zdrową. 

DSC_1341.JPG

Pasta z czerwonej soczewicy

1/2 szklanki czerwonej soczewicy

2 łyżki masła sklarowanego

1 mała cebula obrana i drobno posiekana

1 mała marchewka, obrana i starta na tarce o grubych oczkach

1 mała pietruszka, obrana i starta na tarce o grubych oczkach

mały kawałek selera, obrany i starty na tarce o grubych oczkach

3-4 łyżki passaty pomidorowej lub 1 łyżeczka koncentratu pomidorowego lub 6 suszonych pomidorów z zalewy

1/4 łyżeczki mielonego kminku

1 łyżka suszonego oregano 

szczypta kurkumy

2 łyżki sosu sojowego

sól

pieprz

Soczewicę płuczemy pod bieżącą, zimną wodą, zalewamy 1 1/2 szklanki wody i gotujemy przez około 15 minut. W tym czasie soczewica powinna się ugotować, a woda odparować. Uważamy żeby nie przypalić, jeśli trzeba, to podlewamy wodą. Powinniśmy uzyskać gęstą papkę. Jeśli będzie rzadka, to jeszcze chwilkę odparowujemy na bardzo małym ogniu.

Na patelni rozgrzewamy masło, dodajemy cebulę i szklimy na małym ogniu przez około 10 minut. Dodajemy starte warzywa, sos sojowy i dusimy pod przykryciem przez 15 minut, jeśli trzeba to dodajemy odrobinę wody (2 -3 łyżki). Dodajemy passatę i kurkumę i odparowujemy przez 2 - 3 minuty.

Do miksera wrzucamy ugotowaną i lekko przestudzoną soczewicę oraz podduszone warzywa i miksujemy do uzyskania jednolitej pasty. Dodajemy oregano, pieprz i sól do smaku i jeszcze raz krótko miksujemy.

DSC_1349.JPG

Przekładamy pastę do wyparzonego słoika i odstawiamy do wystudzenia. Przechowujemy w szczelnie zamkniętym słoiku w lodówce. Zjadamy na kanapkach w ciągu czterech dni.

Smacznego!

Kimchi - koreańska kapusta kiszona

Tym razem coś dla zwolenników kiszonek, do jedzenia których bardzo zachęcam, szczególnie o tej porze roku. Kimchi to bardzo popularna w Korei przystawka, która towarzyszy wszystkim posiłkom w ciągu dnia. Możemy spotkać wiele wariantów tej kiszonki, a jej skład zależy od regionu kraju i od pory roku. Najczęściej głównymi składnikami kimchi są: kapusta pekińska, czosnek, ostra papryka i cebula. Ja skorzystałam z tego przepisu, ale wprowadziłam kilka zmian, między innymi pominęłam rzodkiewkę, a zamiast kolendry dodałam natkę pietruszki.

Kimchi jest doskonałym źródłem witamin, przede wszystkim witaminy C, oraz probiotyków. Wspomaga pracę jelit i wzmacnia system odpornościowy, a dzięki zawartości czosnku i imbiru ma dodatkowo działanie antybakteryjne i przeciwzapalne.

DSC_1328.JPG

Kimchi

DSC_1274.jpg

1 kapusta pekińska 800g - 1000g, odkładamy jeden liść a resztę siekamy

2 marchewki, obrane i posiekane w cieniutkie plasterki (na tarce)

2 małe cebule, obrane i pokrojone w cieniutkie plasterki

1-2 ostre papryczki, pokrojone w paseczki (bez pestek)

3 ząbki czosnku, obrane i zmiażdżone

świeży imbir, kawałek 4 cm, obrany i starty na tarce o bardzo drobnych oczkach

mały pęczek natki pietruszki, posiekany

2 1/2 łyżeczki soli

Wszystkie odpowiednio pokrojone lub starte warzywa umieszczamy w dużej misce, posypujemy solą i ugniatamy aż  do pojawienia się soku. Możemy ubijać tłuczkiem do mięsa. Tak przygotowane warzywa przekładamy do słoika (1,5 l), a na wierzch kładziemy wcześniej odłożony liść kapusty. W celu obciążenia kapusty napełniamy wodą szklankę (średnica szklanki musi być trochę mniejsza od średnicy szyjki słoika) i wkładamy ją do słoika tak, aby na powierzchnię kapusty wypłynął sok. Uwaga: nie wlewamy wody do kapusty!  Przykrywamy słoik bawełnianą ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce (ja stawiam przy kuchence). Kiszonka powinna być gotowa po 3-4 dniach. W trakcie kiszenia może trochę "pachnieć". Ukiszoną kapustę przekładamy do mniejszego słoika (1 l), zamykamy i wkładamy do lodówki. 

Kimchi idealnie pasuje do kasz na ciepło, mięs i ryb.

Smacznego!

Barszcz ukraiński

Barszcz ukraiński to jeden ze smaków mojego dzieciństwa. W lecie babcia gotowała barszcz z bobem lub z fasolką szparagową, a zakwaszała go wywarem ze świeżych , czerwonych porzeczek. Ziemniaki gotowała zawsze oddzielnie i podawała na talerzyku, posypane świeżym koperkiem.

Ponoć przepisów na barszcz ukraiński jest tyle ile gospodyń na Ukrainie, ale zawsze, bez względu na przepis, ważne jest, aby nie gotować go za długo i żeby sie nie zagotował przy podgrzewaniu, bo traci kolor i smak.

Barszcz smakuje najlepiej kiedy się przegryzie, czyli na drugi dzień.

 

DSC_1217.JPG

Barszcz ukraiński

1 łyżka sklarowanego masła (ghee) lub innego ulubionego tłuszczu

1 mała cebula, obrana i drobno posiekana

1 marchewka

1 mała pietruszka

1/4 małego selera

1/4 małej kapusty, drobno posiekanej

2 średnie buraki

1/2 szklanki suchej fasoli namoczonej przez noc lub puszka ugotowanej fasoli

2 łyżki świeżego soku z cytryny

1 łyżka kwaśnej śmietany, jeśli ktoś lubi mocno zabielony barszcz to może dodać więcej śmietany

1,5 l wywaru warzywnego

sól, pieprz i sos sojowy

opcjonalnie świeży koperek

Wcześniej namoczoną fasolę płuczemy, zalewamy wodą i gotujemy, zazwyczaj zajmuje to 1 - 1,5 godziny (zależy od wielkości ziaren). Gotujemy bez przykrycia i solimy dopiero pod koniec gotowania.

W garnku rozgrzewamy tłuszcz i szklimy cebulkę na bardzo małym ogniu przez około 10 minut. Marchewkę, pietruszkę i seler obieramy i ścieramy na tarce o grubych oczkach, dodajemy do cebuli i smażymy przez 5 minut. 

Do podsmażonych warzyw dodajemy kapustę, zalewamy wywarem z warzyw i gotujemy przez 5 minut.

Buraki obieramy i ścieramy na tarce o grubych oczkach. Trzy łyżki startych buraków odkładamy, a resztę dodajemy do wywaru z warzywami i gotujemy przez 15 minut. 

Dodajemy ugotowaną fasolę i sok z cytryny. Doprawiamy solą, pieprzem i sosem sojowym.

W szklance hartujemy śmietanę, tzn. lekko ją solimy, dodajemy łyżkę gorącego barszczu i mieszamy. Dodajemy jeszcze dwie łyżki barszczu i mieszamy, wlewamy śmietanę do garnka z zupą i dobrze mieszamy.

Zdejmujemy barszcz z ognia. Odłożone, starte buraczki przekładamy do małego sitka i zanurzamy kilkakrotnie w barszczu. W ten sposób zupa nabierze koloru.

DSC_1225.JPG

Barszcz odstawiamy do wystudzenia. Zjadamy dnia następnego ze świeżym koperkiem i ziemniakami (ugotowanymi osobno).

Smacznego!

Tort potrójnie czekoladowy

Ostatnio świętowaliśmy w domu czterdzieste urodziny! Tort na tę okazję musiał być specjalny. Jubilat jest wielkim fanem czekolady więc wybór padł na tort czekoladowy. Przepis pochodzi z pierwszego numeru magazynu kulinarnego "KUKBUK". Twórcy magazynu zaprosili do współpracy najlepszych blogerów kulinarnych i miłośników dobrego jedzenia. Znajdziemy tam dużo przepisów i ładnych zdjęć, kilka wywiadów i felietonów. A to wszystko ładnie wydane i w przystępnej cenie, polecam.

Wracając do przepisu, tradycyjnie wprowadziłam kilka zmian. Wiedziałam, że ciasto będą jeść dzieci więc zrobiłam mus czekoladowy bez jajek , bazując na tym przepisie Kwestia Smaku. Generalnie staram się unikać cukru nawet w wypiekach (zastępuję miodem lub syropem z agawy), ale w tym przypadku bałam się eksperymentować, ponieważ nigdy wcześniej nie piekłam tego ciasta, i użyłam cukru z palmy kokosowej. Do tortu idealnie pasuje sos z malin i miodu.

Zarówno domownicy jak i goście byli zachwyceni tortem. Ledwo udało mi się ocalić jeden kawałek do sesji zdjęciowej.

DSC_1114.JPG

Tort potrójnie czekoladowy

przepis modyfikowany, źródło: Magazyn "KUKBUK" nr 1 , Monika Walecka

Tortownica 23 cm, dno blaszki wykładamy papierem do pieczenia, a brzegi smarujemy tłuszczem.

Warstwa brownie:

1 tabliczka czekolady 72 % (100 g)

70 g masła

2 jajka

4 łyżki cukru (z palmy kokosowej)

4 płaskie łyżki mąki

Warstwa sernika:

1 tabliczka czekolady 72% (100 g)

2 jajka

2 łyżki cukru (z palmy kokosowej)

2 łyżki miodu o łagodnym smaku lub syropu z agawy

250 g serka philadelphia

Mus czekoladowy:

250 g serka mascarpone, w temperaturze pokojowej

1 tabliczka czekolady 72% (100 g)

300 ml śmietanki kremowej, zimnej

3 łyżki miodu o łagodnym smaku

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 140° C

Warstwa brownie

Czekoladę i masło rozpuszczamy w kąpieli wodnej (w garnku zagotowujemy wodę, na garnku ustawiamy naczynie z połamaną czekoladą i masłem, czekamy aż się rozpuszczą, mieszając od czasu do czasu). W osobnej misce miksujemy jajka i cukier, tak długo, aż uzyskamy jasną i puszystą masę.  Łączymy masę jajeczną i przestudzoną czekoladę, dodajemy mąkę, dokładnie mieszamy i wylewamy na tortownicę.

Warstwa sernika

Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Jajka ucieramy z cukrem, dodajemy ser i miód i nadal ucieramy, aż składniki się połączą. Dodajemy przestudzoną czekoladę i dokładnie mieszamy. Wylewamy delikatnie masę serową na masę brownie. Wkładamy do piekarnika i pieczemy przez godzinę. Po wystudzeniu ciasta robimy mus.

Mus

Czekoladę łamiemy i rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Serek mascarpone mieszamy z miodem i ciepłą czekoladą. Śmietankę ubijamy na sztywną pianę i delikatnie łączymy z masą czekoladową. Wykładamy mus na wierzch wystudzonego ciasta. Zawijamy ciasto w folię i wkładamy do lodówki na conajmniej 6 godzin.

Przed podaniem posypujemy tort ciemnym kakao.

Sos malinowy (opcjonalnie, do polania kawałka tortu na talerzyku)

1 szklanka malin, mogą być mrożone (trzeba rozmrozić)

miód o delikatnym smaku

Maliny mielimy w blenderze, przecieramy przez sitko, żeby pozbyć się pesteczek i słodzimy miodem.

Smacznego!

Tarka dal i chlebek naan

Dal to bardzo popularne w Indiach i proste w przygotowaniu danie z soczewicy. Natomiast tarka to nazwa aromatycznego, pełnego przypraw tłuszczu, którym przyprawia się osobno ugotowane potrawy, w tym przypadku soczewicę. W zależności od regionu Indii do przygotowania dal wykorzystuje się różne rodzaje soczewicy. Ja użyłam czerwonej soczewicy (split masoor dal), która bardzo szybko się gotuje i jest lekkostrawna. Dal możemy jeść z pieczywem typu flatbread np. chlebkiem naan lub ryżem basmati.

DSC_1173.JPG

Tarka dal

przepis modyfikowany, źródło: "Anjum's New Indian" Anjum Anand

250 g czerwonej soczewicy, dokładnie wypłukanej pod bieżącą, zimną wodą

3 łyżki sklarowanego masła (ghee), lub innego ulubionego tłuszczu

1 łyżka ziaren kuminu

1 mała cebula, obrana i bardzo drobno pokrojona

2 papryczki chilli, nacięte wzdłuż nożem

20 g świeżego imbiru, startego na tarce o drobnych oczkach

2 duże ząbki czosnku, obrane i zmiażdżone 

7 łyżek passaty pomidorowej

3/4 łyżeczki kurkumy

3/4 łyżeczki przyprawy garam masala

1 1/2 łyżeczki mielonej kolendry

sól

opcjonalnie liście świeżej kolendry do posypania

Do garnka wsypujemy umytą soczewicę, zalewamy wodą (3 szklanki) i gotujemy na małym ogniu, bez przykrycia, około 10 minut. Po tym czasie soczewica powinna się rozpaść i wchłonąć większość wody. Jeśli woda za szybko wyparuje to dolewamy jeszcze 1/2 szklanki. 

Na patelni rozgrzewamy tłuszcz, dodajemy kumin i smażymy na bardzo małym ogniu przez 30 sekund, aż zacznie wydzielać aromat. Dodajemy cebulę i papryczki i smażymy na małym ogniu 10 minut. Następnie dodajemy czosnek, kurkumę, garam masalę, zmieloną kolendrę i smażymy 1 minutę. Dodajemy imbir, passatę pomidorową, sól (ja dodałam 1 łyżeczkę) i 100 ml wody. Gotujemy przez 8 minut.

Dodajemy pastę do ugotowanej soczewicy, dobrze mieszamy i doprawiamy solą.

DSC_1186.JPG

Chlebek naan

przepis modyfikowany, źródło: "Veg everyday!", Hugh Fearnley-Whittingstall

250 g ciemnej mąki pszennej, drobno mielonej, typ 1050, w krajach niemieckojęzycznych jest to mąka o nazwie Ruchmehl

3/4 łyżeczki soli

1/2 łyżeczki suchych drożdży

1 łyżeczka oliwy

160 ml letniej wody

W misce mieszamy wszystkie suche składniki, dodajemy wodę i oliwę i wyrabiamy gładkie ciasto. Staramy się nie podsypywać zbyt mocno mąką. Ciasto można wyrobić w mikserze z hakiem. 

Z wyrobionego ciasta formujemy kulę, lekko ją oliwimy i odstawiamy w misce, pod przykryciem, do wyrośnięcia na co najmniej 1 godzinę. Ciasto powinno podwoić objętość. 

Po wyrośnięciu ciasto jeszcze raz wyrabiamy, formujemy wałek, który dzielimy na 8 równych części. Każdą część rozwałkowujemy na cienki placek, który możemy posypać ziarnami czarnuszki lub sezamu. Układamy placki na papierze do pieczenia (rozmiar papieru powinien pasować do blachy na której będą sie piekły chlebki). Z tej porcji wyjdą dwie blachy (2 x po 4 placki). Przykrywamy placki bawełnianą ściereczką i odstawiamy na 15 minut.

W tym czasie piekarnik razem z blachą lub kamieniem do pieczenia pizzy (jeśli ktoś ma) rozgrzewamy do temperatury 250° C. 

Placki nakłuwamy widelcem i wraz z papierem do pieczenia delikatnie wsuwamy na gorącą blachę. Pieczemy na środkowym poziomie przez 5 minut, jeśli zaczną pęcznieć to jeszcze raz nakłuwamy widelcem. Przekładamy blachę na najwyższy poziom i pieczemy, aż chlebki zaczną się robić złote, około 2 minuty (zależy od piekarnika). 

Po wyjęciu z piekarnika  zawijamy chlebki w bawełnianą ściereczkę, żeby nie wyschły.

Przed podaniem możemy posmarować roztopionym masłem.

Smacznego!

Piernik

To chyba będzie mój jedyny przepis świąteczny w tym roku. Pierogi i kapusta z grzybami niestety nie załapały sie na sesję zdjęciową przed zamrożeniem.

Tego ciasta nie da się zepsuć, zawsze wychodzi, a im starsze tym lepiej smakuje. 

DSC_1048.JPG

Piernik z suszonymi morelami i orzechami

przepis modyfikowany, źródło: "Gazeta Wyborcza"  Robert Makłowicz

1/2 szklanki płynnego miodu

1/2 szklanki cukru (ja użyłam cukru z palmy kokosowej) możemy zastąpić ksylitolem lub 1/2 szklanki miodu

1 1/2 szklanki mąki , przesianej ( ja użyłam ciemnej mąki pszennej, drobno mielonej, typ 1050)

30 g masła, roztopionego i przestudzonego

2 jajka

1/4 szklanki kwaśnej śmietany

20 g przyprawy do piernika

1 łyżeczka proszku do pieczenia

1 łyżka ciemnego kakao

8 suszonych moreli, pokrojonych w kostkę (najlepiej ekologicznych, suszonych na słońcu)

3 garście orzechów włoskich, posiekanych

skórka otarta z jednej pomarańczy (opcjonalnie)

blaszka o wymiarach: kwadratowa 24 cm x 24 cm, okrągła o średnicy 26 cm

Jeśli nie udało nam się zakupić ekologicznych moreli to musimy te co mamy odpowiednio przygotować do użytku, tzn. spróbować pozbyć się z nich dwutlenku siarki, którym zostały zakonserwowane. W tym celu zalewamy owoce wrzątkiem i pozostawiamy w wodzie na 1 minutę. Następnie odcedzamy owoce i płuczemy dokładnie pod bieżącą zimną wodą. Osuszamy papierowym ręcznikiem i kroimy w drobną kostkę.

Pomarańczę też musimy odpowiednio przygotować. Szorujemy szczoteczką pod bieżącą ciepłą wodą, a następnie sparzamy wrzątkiem.

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180° C

W dużej misce mieszamy wszystkie sypkie składniki, czyli mąkę, cukier, przyprawę do piernika, proszek do pieczenia i kakao. W osobnym naczyniu lekko roztrzepujemy jajka, dodajemy miód, śmietanę i rozpuszczone masło, cały czas mieszając. Łączymy składniki mokre z suchymi , dobrze mieszamy, dodajemy posiekane morele, orzechy i opcjonalnie skórkę pomarańczową. 

Wylewamy masę na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, potrząsamy aby wyrównać powierzchnię i wkładamy do piekarnika na 50 - 60 min. Po 50 min. sprawdzamy, czy ciasto jest upieczone - wbijamy drewniany patyczek, powinien być czysty po wyjęciu. 

Po wystudzeniu ciasto owijamy w folię spożywczą i przechowujemy w chłodnym miejscu.

Smacznego!

Gomasio

Gomasio to sól sezamowa bardzo popularna w Japonii oraz wśród zwolenników kuchni makrobiotycznej.  Obecnie dostępna we wszystkich sklepach ze zdrową żywnością. Ja polecam samodzielne wykonanie gomasio, wówczas możemy sami zdecydować o proporcjach soli i sezamu i mamy pewność, że produkt jest świeży.  Najlepiej robić małe porcje i przechowywać w ciemności ponieważ po zmieleniu sezamu następuje bardzo szybkie utlenienie zawartych w nim substancji odżywczych.   

DSC_0782.JPG

Gomasio

1/2 szklanki  niełuskanego sezamu

1 łyżeczka soli morskiej

Sezam wsypujemy na rozgrzaną patelnie i prażymy, często mieszając,  do uzyskania przyjemnego orzechowego aromatu. Uważamy żeby nie przypalić! Pod koniec prażenia dodajemy sól, dokładnie mieszamy i odstawiamy do ostygnięcia. Przesypujemy do młynka lub miksera i leciutko mielimy (nie na proszek) . Chodzi o to, aby ziarenka sezamu popękały. Dla wytrwałych polecam mielenie w moździerzu.

Gomasio idealnie nadaje się do kanapek, warzyw i kasz.

Smacznego!

Curry z ciecierzycy

Boże Narodzenie tuż, tuż, a u nas curry. Bez obaw, Święta będą tradycyjne, kapusta z grzybami mrozi się od tygodnia, a pierogi właśnie stygną. Zima to w naszym domu zdecydowanie sezon na curry, które pozwala przetrwać nawet największe mrozy. Postaram sie umieścić kilka przepisów na nasze ulubione indyjskie potrawy. Poniższy przepis pochodzi z książki Anjum Andan "I love curry". Polecam tę książkę wszystkim, którzy chcą zacząć gotować curry. Przepisy są proste, składniki łatwo  dostępne a zdjęcia zachęcające do gotowania. 

DSC_0736.JPG

Mój podstawowy zestaw przypraw do gotowania curry wygląda następująco: ziarna kuminu rzymskiego (nie mylić z kminkiem), ziarna kolendry, kurkuma, strączki zielonego kardamonu, kora cynamonowa, ostra papryka, przyprawa garam masala, ziarna musztardowca, czarnuszka. Do tego świeży imbir, czosnek, passata pomidorowa i czasami mleczko kokosowe lub jogurt naturalny.

Proszę się nie przerażać, to tylko jedna wyprawa do sklepu indyjskiego lub do sklepu ze zdrową żywnością i mamy zapas na całą zimę. Najwięcej zużywa się ziaren kminu rzymskiego i kolendry. Przyda się też moździerz. Możemy kupić już zmielone ziarna, one niestety bardzo szybko tracą aromat, ale może to być opcja dla leniwych lub zapracowanych.

DSC_0166.JPG

Curry z ciecierzycy

przepis modyfikowany, źródło: "I love curry" Anjum Anand

5-6 łyżek klarowanego masła lub innego ulubionego tłuszczu

4 strączki zielonego kardamonu

2 laski kory cynamonowej

2 łyżeczki kminu rzymskiego, zmiażdżonego w moździerzu, jeśli ktoś lubi to można zostawić  w całości

2 papryczki chilli

1 cebula, obrana i drobno posiekana

4 ząbki czosnku, obrane i zmiażdżone,

12g korzenia imbiru, obranego i drobno  startego

4 łyżki passaty pomidorowej

1/2 łyżeczki kurkumy

1 łyżka ziaren kolendry, zmiażdżonych w moździerzu

1/4 - 1/2 łyżeczki mielonej ostrej papryki (opcjonalnie, dla miłośników ostrych potraw)

2 x 400g puszki ciecierzycy, polecam samodzielne ugotowanie ciecierzycy, będzie zdrowiej i taniej 

1 1/4 łyżeczki przyprawy garam masala

sól

opcjonalnie do posypania świeża kolendra

Na głębokiej patelni rozgrzewamy tłuszcz, dodajemy strączki kardamonu, cynamon i kmin rzymski. Smażymy na małym ogniu, aż przyprawy zaczną wydzielać aromat. Dodajemy papryczki oraz cebulę i smażymy tak długo, aż cebula zacznie lekko brązowieć. Dodajemy czosnek, passatę pomidorową, imbir, kurkumę, kolendrę i ostrą paprykę (opcjonalnie). Solimy i gotujemy około 10 minut, często mieszając. Dodajemy odcedzoną z zalewy ciecierzycę i 500 ml wody, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy na małym ogniu przez około 8 minut. Dodajemy garam masalę, dokładnie mieszamy i jeszcze raz doprawiamy solą. 

Podajemy na ciepło z ryżem basmati lub chlebkiem naan.

Możemy posypać świeżą kolendrą.

Smacznego!

Kalafior trochę inaczej

Jeśli komuś znudził się kalafior z bułką tartą to polecam rozgrzewające curry z pieczonego kalafiora. Jest to tzw. suche curry, czyli kalafior nie pływa w sosie tylko jest obtoczony bardzo aromatyczną pastą. 

DSC_0756.JPG

Curry z pieczonego kalafiora

przepis własny

1 kalafior , koło 800 g, podzielony na małe cząstki i umyty

4 łyżki klarowanego masła lub innego ulubionego tłuszczu

2 łyżki oliwy z oliwek

1 średnia cebula, obrana i drobno pokrojona

1 ząbek czosnku, obrany i zmiażdżony

1 ostra papryczka, nacięta wzdłuż nożem

1 cm korzenia świeżego imbiru, obrany i starty na bardzo drobnej tarce

1 łyżeczka nasion kolendry, zmiażdżonych w moździerzu

1 łyżeczka nasion kminu rzymskiego (nie mylić z kminkiem), zmiażdżonych w moździerzu

1 łyżeczka czarnuszki

1/4 łyżeczki kurkumy

2 łyżki przyprawy garam masala

sól

szczypta pieprzu cayenne (opcjonalnie)

Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 200 °C. Na dużej blaszce, wyłożonej papierem do pieczenia, rozkładamy cząstki kalafiora, skrapiamy je oliwą i solimy. Pieczemy przez 15 minut, a następnie włączamy termoobieg i dopiekamy jeszcze 5 minut. W tym czasie kalafior powinien się trochę przyrumienić, ale nie rozgotować. 

DSC_0730.JPG

Na patelni rozgrzewamy masło, dodajemy cebulkę i szklimy na małym ogniu przez 5 minut. Następnie dodajemy papryczkę, imbir, kolendrę i kmin rzymski. Smażymy przez 10 minut  często mieszając. Dodajemy czosnek, czarnuszkę, kurkumę i garam masalę. Smażymy jeszcze minutę, dodajemy 4 łyżki wody i doprawiamy solą. Jeśli ktoś lubi ostre curry to można dodać odrobinę pieprzu cayenne.  Dodajemy wcześniej upieczony kalafior i ostrożnie mieszamy uważając żeby kalafior za bardzo się nie rozpadł.

Podajemy na ciepło z ryżem basmati i opcjonalnie z gęstym jogurtem naturalnym.

Smacznego!


Kapusta i tofu

Przepis pochodzi z książki "Kuchnia ajurwedyjska według czterech pór roku" . W książce, oprócz  przepisów, znajdziemy podstawowe informacje dotyczące historii ajurwedy, właściwości dosz (wata, pitta, kapha)  oraz tabele z zalecanymi artykułami spożywczymi przy dominacji poszczególnych dosz. Wszystkie przepisy w książce są wegetariańskie, na bazie europejskich produktów spożywczych. 

DSC_0426.JPG

Kapusta pekińska z patelni z tofu

przepis modyfikowany, źródło: "Kuchnia ajurwedyjska według czterech pór roku", Markus Duerst, Doris Iding, Johanna Waefler.

4 łyżki masła klarowanego lub oliwy z oliwek

1/2 łyżeczki kminu rzymskiego (nie mylić z kminkiem) , rozgniecionego w moździerzu

1 łyżeczka nasion kolendry, rozgniecionych w moździerzu

1 mała cebula, obrana i drobno posiekana

2 ząbki czosnki, obrane i zmiażdżone

600-800 g kapusty pekińskiej (można zastąpić włoską) , poszatkowanej

2 marchewki, obrane i pokrojone w bardzo cienkie słupki

100 g kiełków soczewicy (można pominąć)

sos sojowy

200 g twardego tofu , pokrojonego w drobną kostkę (1 cm x 1 cm)

szczypta płatków chilli

sól morska

świeżo mielony czarny pieprz

Tofu marynujemy (przez około 30 min) w marynacie z 2 łyżek sosu sojowego i 6 łyżek wody.

 Na dużej, głębokiej patelni rozgrzewamy 2 łyżki masła, dodajemy cebulę i szklimy na małym ogniu. Dodajemy czosnek, zmielony kumin i kolendrę i smażymy jeszcze przez 2 minuty. Następnie dodajemy marchewkę, jeśli trzeba podlewamy wodą i dusimy na małym ogniu pod przykryciem przez około 5 minut. Dodajemy kapustę i kiełki. Odlewamy marynatę z tofu i dodajemy ją do kapusty. Doprawiamy całość pieprzem i płatkami chilli i dusimy pod przykryciem, aż kapusta zmięknie (15-20 min). Jeśli płyn zbyt szybko odparuje to dolewamy wody.

DSC_0610.jpg

W tym czasie na osobnej patelni rozgrzewamy 2 łyżki klarowanego masła lub innego ulubionego tłuszczu i podsmażamy tofu na złoty kolor.

Kiedy kapusta zmięknie dodajemy do niej tofu i jeśli trzeba doprawiamy całość sosem sojowym.

Podajemy na ciepło z ryżem basmati

Smacznego!

Kasz gryczana i grzyby. Mój duet idealny.

Gryka jest jedną z moich ulubionych kasz. Niestety w czasie ostatniego pobytu w Polsce źle oszacowałam nasze zapotrzebowanie. Zapasy wyczerpały się kilka tygodni temu, a córka dopytuje się kiedy w końcu zrobię na obiad jej ulubione kotleciki. No i niespodzianka, wczoraj przez przypadek znaleźliśmy  w koszu z zapasami pożywienia dwa woreczki kaszy gryczanej. A więc dziś na obiad były kotleciki z kaszy gryczanej ze smażonymi pieczarkami i sałatką z ogórka kiszonego.

DSC_0596.jpg

Kotleciki z kaszy gryczanej

przepis własny

tłuszcz do smażenia (olej rzepakowy tłoczony na zimno, masło klarowane lub oliwa z oliwek)

2 szklanki kaszy gryczanej, przed ugotowaniem

1 średnia cebula, obrana i drobno posiekana

1 ząbek czosnku, obrany i zmiażdżony

2-4 łyżki bułki tartej

2 jajka

sos sojowy

sól

świeżo mielony czarny pieprz

Kaszę gryczaną wsypujemy do garnka, zalewamy czterema szklankami gorącej wody i solimy 1 łyżeczką soli. Doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy ogień i gotujemy pod przykryciem przez 25 minut. Po tym czasie kasza powinna wchłonąć całą wodę. Ważne jest aby kasza była lekko rozgotowana. Odstawiamy kaszę do przestudzenia.

Na patelni rozgrzewamy 2 łyżki tłuszczu, dodajemy cebulę i szklimy na małym ogniu przez około 15 minut. Dodajemy czosnek i smażymy jeszcze przez minutę. Do przestudzonej kaszy, która powinna mieć temperaturę pokojową, dodajemy podsmażoną cebulę z czosnkiem, jajka, 2 łyżki bułki tartej, 2 łyżki sosu sojowego i pieprz. Wyrabiamy masę jak na kotlety mielone. Wyrobiona masa powinna by zwarta i lekko klejąca, nie może być za sucha bo kotlety się rozpadną. Jeśli jest za rzadka to dodajemy 1 lub 2 łyżki bułki tartej. Ponieważ kasze różnych producentów zupełnie inaczej się rozgotowują to ciężko mi podać dokładne proporcje. Wyrobioną masę ostatecznie doprawiamy i pozostawiamy na 30 minut w temperaturze pokojowej.

Po 30 min zabieramy sie za lepienie kotlecików. Mokrą łyżką nakładamy farsz na zwilżone dłonie i formujemy kotleciki, lekko je spłaszczając. 

W dużej patelni rozgrzewamy tłuszcz i smażymy kotleciki na średnim ogniu, na brązowo, po 2-3 minuty z każdej strony. Po upieczeniu układamy na papierowym ręczniku w celu pozbycia się nadmiaru tłuszczu.

Kotleciki podajemy ze smażonymi pieczarkami i sałatką z ogórka kiszonego. Bardzo dobrze, jako dodatek, sprawdza się kapusta kiszona lub buraczki.

Kotlety nadają się do podgrzania w piekarniku.

Pieczarki w białym winie z cytrynowym tymiankiem

przepis własny

3 łyżki oliwy z oliwek lub klarowanego masła

1 średnia cebula,obrana i drobno posiekana

1 ząbek czosnku, obrany i zmiażdżony

250 g pieczarek, ja użyłam brązowych

1/2 łyżeczki świeżego tymianku cytrynowego, można zastąpić innymi ulubionymi ziołami, może być suszone oregano lub zwykły tymianek, suszonych ziół dodajemy trochę mniej

50 ml białego wina, ja użyłam Chardonnay

sól

świeżo mielony pieprz

DSC_0575.JPG

Pieczarki oczyszczamy i jeśli to konieczne płuczemy króciutko pod bieżącą, zimną wodą i osuszamy na ręczniku papierowym. Duże grzyby kroimy, a malutkie zostawiamy w całości. 

Na patelni rozgrzewamy tłuszcz, dodajemy cebulkę i szklimy na małym ogniu przez około 15 minut. Dodajemy czosnek i smażymy jeszcze przez minutę. Dodajemy oczyszczone i pokrojone pieczarki. Solimy grzyby, dodajemy tymianek i podsmażamy na średnim ogniu często mieszając. Po 10 minutach dodajemy wino, zwiększamy ogień i odparowujemy alkohol przez 1-2 minuty uważając żeby nie przypalić grzybów. Na koniec doprawiamy jeszcze solą i pieprzem.

Sałatka z ogórka kiszonego

przepis własny

2 duże ogórki kiszone, pokrojone w plasterki

1/2 małej czerwonej cebuli, pokrojonej w drobną kostkę

1/2 czerwonej papryki, pokrojonej w kostkę

kilka listków natki pietruszki

2 łyżki oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia

sól

świeżo mielony czarny pieprz

Wszystkie składniki sałatki mieszamy w misce i doprawiamy solą i pieprzem

Smacznego!

Coś dla wielbicieli buraków czyli ZUPA KREM Z BURAKÓW I JABŁEK

Pomysł na zupę pochodzi z ksiażki Annie Bell "Zupy"Wprowadziłam kilka drobnych zmian i ostateczny przepis wygląda następująco:

Zupa krem z buraków i jabłek

6  porcji

Składniki:

4 łyżki oliwy z oliwek lub klarowanego masła

1 duża cebula, obrana i posiekana

2 ząbki czosnku, obrane i drobno posiekane

6 średniej wielkości buraków, obranych i pokrojonych w kostkę

2 winne jabłka, obrane, oczyszczone z gniazd nasiennych i pokrojone w kostkę

800 ml bulionu warzywnego

sok świeżo wyciśnięty z cytryny

sól morska

czarny pieprz

sos sojowy

Do podania:

ser feta lub manouri

świeży koperek

Rozgrzewamy w garnku tłuszcz, dodajemy cebulę i smażymy na małym ogniu aż zmięknie. Dodajemy czosnek i podsmażamy jeszcze 1 minutę. Dodajemy buraki i smażymy kolejne 5 minut, od czasu do czasu mieszając.

Zalewamy buraki bulionem lub wodą tak aby płyn zakrył warzywa. Przyprawiamy solą, pieprzem lub sosem sojowym (według uznania) i doprowadzamy do wrzenia. Zmniejszamy ogień i gotujemy 15 minut. Następnie dodajemy jabłka i gotujemy następne 15 minut. Po tym czasie buraki powinny zmięknąć, jeśli nie to jeszcze trochę podgotowujemy.

Zdejmujemy zupę z ognia i lekko przestudzamy. Następnie miksujemy zupę w blenderze, przelewamy do garnka i jeśli zupa jest za gęsta to dolewamy jeszcze trochę bulionu lub wody. Ponownie doprawiamy zupę, a jeśli jest za słodka to dodajemy stopniowo, po łyżce, soku z cytryny.

Zupę podajemy posypaną serem feta lub manouri i koperkiem. Można skropić oliwą.

Uwaga, w lecie można serwować zupę na zimno!

Smacznego!